Intuicja podpowiadałaby, że jest po prostu radiem w internecie. Definicja taka nie oddaje jednak zawiłości historycznych a także nie wskazuje cech, które stoją za sukcesem tej formy przekazu. Nie jest bowiem prostą ewolucją medium, ale zjawiskiem łączącym Internet, radio i urządzenia przenośne.
iPody + broadcasting = podcasting
Sama nazwa wskazuje na to w jak niezwykłym okresie rozwijał się podcasting. Ipody, od których pochodzi pierwszy człon nazwy (drugi pochodzi od „broadcasting”, w wolnym tłumaczeniu „nadawania”), w pierwszej dekadzie XX wieku wydawały się być przełomową technologią, która zmieni sposób konsumowania dźwięku. Dziś dni ich świetności minęły bezpowrotnie, wchłonął je kompletnie rynek smartfonów, łączących w sobie szereg peryferiów zamieszkujących niegdyś kieszenie.
Podcasty w pewnym sensie podzieliły los swojego imiennika. Ich popularność wybuchła razem z sukcesem iPodów. Kluczem była jednak również aplikacja iTunes, która umożliwiała synchronizację z urządzeniem podłączanym do komputera, w celu ładowania bądź aktualizowania wgranych utworów. Pozwalała także subskrybować podcasty, których kolejne odcinki pojawiały się automatycznie na naszym urządzeniu. Droga rozwoju wydawała się wytyczona.
Dlaczego podcasty stają się popularne?
Lepsze jest jednak zapamiętałym wrogiem dobrego. Przyczyn dla których rozwój podcastów został zahamowany, by wybuchnąć ponownie w ostatnich latach jest szereg:
– przesiadka na smartfony sprawiła, że przestało istnieć jedno urządzenie dedykowane wyłącznie słuchaniu.
– wzrost przepustowości łączności mobilnej, sprawił, że aktualizowanie zasobów urządzeń przez podłączanie ich do komputera i synchronizowanie z aplikacją stało się archaiczne i uciążliwe
przez szybszy internet konsumenci zachłysnęli się formami wideo, nieporównywalnie bardziej interaktywnymi i angażującymi
– Apple nie stało się monopolistą na rynku smartfonów. Choć zaproponowane przez nich rozwiązania są nadal przełomowe i wyznaczają trendy, to mnogość urządzeń i aplikacji sprawia, że dotarcie do wszystkich, bądź chociaż większości użytkowników stało się skomplikowane
– w końcu, jak przy innych zjawiskach, które stają się przebojem w momencie powstania, użytkowników zmęczyła nadpodaż. Każdy kto mógł, a przez niski próg wejścia, mógł prawie każdy, tworzył podcast. Na dowolny temat, z dużą częstotliwością, wychodząc z założenia, że na tę rewolucję trzeba się załapać, potem będziemy się zastanawiać jak i po co.
Choć więc ówcześni użytkownicy zamiast po dźwięk chętniej sięgali po ruchomy obraz, pewne procesy ruszyły niepowstrzymanie. W ciągu dekady wyrosło pokolenie odbiorców, którzy podłączeni są najchętniej non-stop. Jakiś rodzaj treści konsumują nieustannie i aktywnie szukają takich rozwiązań, które zaspokoją tę potrzebę najlepiej. Tu formuła radia w internecie (ze wszystkimi wcześniejszymi zastrzeżeniami), jako medium towarzyszącego znowu stała się aktualna i pożądana.
Audiobooki – kuzyni podcastów
Drogę do powrotu do popularności wytyczył podcastom sukces audiobooków. Wytłumaczyły one użytkownikom sens tej formy i uświadomiły w ogóle istnienie potrzeby. Stworzyły też cały ekosystem w rodzaju Audible (u nas np. Audioteka), gdzie nagrane książki można było nie tylko wybierać i kupować, ale również od razu słuchać, mogąc wracać w miejsce w którym się skończyło w dowolnym momencie. Książki czytane były przez topowych aktorów, czy, jeśli byli wystarczająco popularni, samych autorów. Osoba którą mieliśmy w słuchawkach stawała się więc znów ważna, nadawała dodatkowy kontekst i przyciągała.
Stąd już krok do podcastów, gdzie osobowość prowadzących jest kluczowa. Słuchanie ich nie jest, jak w radiu, jedynie tłem dla wykonywanych czynności, ale w pewnym sensie spotkaniem z osobami, których opinie nas angażują, bądź w towarzystwie których chętnie spędzamy czas. Tu naturalnym przedłużeniem jest oczywiście interaktywność medium. Podcasty mają swoją aktywną obecność w mediach społecznościowych, można się z nimi łatwo skontaktować, a w dobie transmisji na żywo, wręcz uczestniczyć w tworzeniu przekazu.
Młodzieńcze potknięcie podcastów wynikało więc głównie z technologii niedorosłej do ich optymalnego wykorzystania, ora postawy użytkowników, którzy dopiero uczyli się poruszania w nowym świecie interaktywnych treści. W obecnej sytuacji, gdy te problemy ustały, wydaje się, że potencjał jest nieograniczony.